Odżywka w piance pod prysznic – Pantene Pro-V – Większa Objętość
Odżywka w piance do włosów pod prysznic – niezła obietnica.
Moje ciężkie długie włosy niestety u nasady są przybite do skóry głowy. Tak było od zawsze. I co wieczór wypadałoby używać pianki do włosów, suszyć suszarką, ale to nie ja 🙂 Nie chce mi się męczyć włosów suszarką, więc najczęściej nie robie z nimi nic i kładę się z mokrymi włosami. Za suszarkę robi poduszka, a dzięki niej uzyskuje piękne fale. To akurat super. Dlatego też, gdy zobaczyłam reklamę pianki pod prysznic postanowiłam ją kupić. Pobiegłam do drogerii, nabyłam cudeńko i myślałam, że teraz świat jawi się w złotej poświacie. Niestety, nie dzięki temu produktowi. Ale po kolei.
Opakowanie nie należy do najwygodniejszych pod prysznicem. Nie wiem jak Wy, ale ja mam mokre dłonie kiedy się kąpie, więc opakowanie, które ułatwia chwyt byłoby na miejscu. Ale wiadomo, wieli koncern, jechał z tymi samymi opakowaniami po taniości. Czego oczekiwać. Nakładanie – pianka jak pianka z taniej drogerii. Konsystencja taka sobie, nakładanie również. Przypomina klej z Taft. Słabo. Użyłam wg instrukcji. poczekałam, niewiele spłukałam. Wysuszyłam. Efekt mizerny, żeby nie powiedzieć, że wcale. Ale dałam jej drugą szansę. Za kilka dni nałożyłam baaaardzo dużo, prawie wcale nie spłukiwałam. Praktycznie całkowicie wysuszyłam włosy (co jak pisałam, nie zdarza się codziennie i nie o to mi chodziło). Wtedy można uznać, że jakiś efekt się pojawił, choć nie u nasady włosów. Włosy stały się ogólnie sztywniejsze, nadało im trochę objętości, ale u nasady niestety nie bardzo. No i ten efekt taniej pianki – włosy w dotyku jakby lepiące, bleee (proponuje producentom tanich pianek ogarnąć technikę chociażby marki toni&guy – im jakoś pianka wychodzi świetnie w konsystencji, działaniu, a włosy w dotyku są normalne, a nie jakby polepione).
Jestem zawiedziona, zużyje ją z czystego pragmatyzmu, ale nigdy więcej. Dla mnie masakra, wyrzucone pieniądze w błoto. Zdecydowanie lepszy efekty uzyskam używając moich ulubionych pianek: Toni&Guy Volume Plumping Mousse lub L’Oreal Professionnel Tecni Art Volume (ok, ta ma profesjonalny dziubek na końcu i to też jest klucz do aplikacji pianki). Ale umówmy się, nadal nie chce mi się suszyć włosów suszarką itd, więc nie o taki efekt mi chodziło. To trochę jak z balsamem pod prysznic – nie znoszę używać balsamów do ciała, ale te pod prysznic mają niewielką skuteczność.
Ogólnie marka Pantene nie idzie w parze z moim włosami, od zawsze tak było, więc ta pianka tylko to utwierdziła. Odżywka w piance pod prysznic tej marki niestety się nie sprawdza. A jak jest u Was?
PODSUMOWANIE:
OD KIEDY UŻYWAM: 2 miesiące
ILE OPAKOWAŃ ZUŻYTYCH: 1 sztuka
CZY KUPIE PONOWNIE? NIE!
CZY ZABIORĘ W PODROŻ? Nie
CZEMU NIE ZABIORĘ W PODRÓŻ: Duże opakowanie (akurat to które miałam) i niestety dla mnie produkt niedziałający
CENA: ok. 15zł
POJEMNOŚĆ: 180ml
WYDAJNOŚĆ: średnia
5 komentarzy
no dla mnie tez koszmarny produkt, wyrzucilam!
mam bardzo cienkie wlosy i doslownie dwa na krzyz, u mnie ani dobrze ani zle, ale zeby efekt wow to tez nie
u mnie nie sprawdza sie nawet na krotkich wlosach
u mnie tak sobie, ani szał, ani źle, po prostu pianka za 15zł
masakra, klei włosy!!!!!!